Mniej więcej od początku maja, Mini Dokot otworzyła ponownie obóz zrzeszający młodzież (i dzieci) Bywater: Obóz Poza Bywater (nazwa obozu składa się z trzech rzeczowników: OBÓZ - bo jest to obóz, POZA - bo wszyscy pozowali do zdjęcia, BYWATER - bo większość osób mieszka na codzień w Bywater). Jest to w pełni zorganizowany obóz, 50 uczestnikami* zajmuje się piątka opiekunów,w tym jeden wykwalifikowany policjant-kasanowa, stanowcza nauczycielka uwielbiająca wpisywać uwagi, przystojny Picker, gorąca sekretarka i oczywiście, brodząca w obozowym błocie w Louboutinach Mini Dokot.
Rozmieszczenie obiektów i budynków w obozie jest przemyślane tak, aby obozowicze mogli komfortowo spędzać każdy dzień. Kompleks z 12 domkami posiada dwie łazienki (w tym jedna przeznaczona tylko dla opiekunów, a druga oddalona od domków o, bagatela, 500m), dużą kuchnię ze spiżarnią oraz wielką jadalnie, kort tenisowy oraz od niedawna salon. Należy także wspomnieć o samotnym koszu do koszykówki pośrodku bagnistego placu oraz małego centrum medycznego na wszelki wypadek, z którego (podobno i na szczęście) nie musiano jeszcze korzystać. Warto jeszcze wspomnieć o unikatowym obiekcie, którego obecności w obozie dla młodzieży, raczej nikt by się nie spodziewał. A jest to budynek z więziennymi celami.
"Obóz nie ma na celu jedynie zapewnienia dzieciakom zabawy i odpoczynku. Chcemy również nauczyć ich dyscypliny i karać za jej nie przestrzeganie, jesteśmy przekonani, że przygotuje to ich do życia w normalnym społeczeństwie i zmniejszy przestępczość w Bywater" - tłumaczy jedna z opiekunek, Klementyna Serro.
"Jestem tutaj od kwestii prawnych i dyscyplinarnych, kodeks karny nie jest mi obcy, stoję na straży prawa i jego przestrzegania w obozie, więc nic nie jest tutaj nielegalne, jeśli chodzi o metody opiekunów" - mówi zastępca komendanta w policji Bywater, który został wysłany jako opiekun i stróż prawa. "Poza tym wszyscy uczestnikowie podpisywali zgodę i regulamin, gdzie wszystkie procedury i zasady były zawarte, więc nic w obozie nie dzieje się bez wcześniejszego ustalenia" - dodaje.
Niedawno miała miejsce sytuacja, w której jedna z cel mogła spełnić swoją funkcję, a w obozie powołano, jak w średniowieczu, prowizoryczny sąd ludowy, w którym rolę sędziny odegrała Mini Dokot. Aby sprawiać wrażenie bardziej profesjonalnego, znaleźli się również adwokaci dla oskarżonj i oskarżonego. Cały proces trwał blisko dwie godziny, był bardzo burzliwy, a ostateczny wynik nie rozwiązał sprawy, co świadczy o kompetencjach sędziego.
Cała afera, przez którą to przedstawienie powstało, zaczęła się od histerycznego biegu Vanessy, która niczym człowiek pierwotny wybiegła z lasu wrzeszcząc w niebogłosy, rozczochrana, brudna i pobita. Dorwała swojego chłopaka, Arthura, który był w trakcie brodzenia w błocie pod koszem, i zaczęła mu rozpaczać w ramionach. Arthur w jednej chwili, z zaciętego błotnego gracza zmienił się w bojownika, i unosząc wysoko nogi jak bocian, przedostał się na suchą ziemię i ruszył w stronę domków. Nagle, jakby zderzył się z niewidzialną ścianą, zawrócił i ruszył z rozhisteryzowaną Vanessą do domków opiekunów. Na placu zaczął zbierać się tłum gapiów.
Tymczasem w swoim pokoju, kumpel słynnego, niechlujnego tenisisty Seta Zoeyego, Jessie Platano, odpoczywał zalany potem po ciężkim meczu (tenisowym) na swoim łóżku, w towarzystwie swojej siostry Jessiki, dziewczyny Seta Lolo i koksa z drewnianą fryzurą Nikity. Nagle do drzwi pokoju ktoś agresywnie zapukał. Jessie otworzył drzwi i ujrzał zdenerwowanych opiekunów, z Mini na czele, w tle zapłakaną i wyglądającą jak 7 nieszczęść Vanessę i rozgrzewającego sie do walki Arthura. Zdąrzył tylko pomyśleć "What the..." i został skuty w kajdanki i bez wyjaśnień przetransportowany do jednej z cel. Tłum gapiów na placu zaczął się powiększać.
Podczas gdy Jessie zaczął kisnąć w kiciu, Vanessa została otoczona opieką opiekunów i wsparciem przyjaciół i zaczęła opowiadać swoją historię. Okazało się, że po meczu tenisowym, jaki zagrała (i przegrała) z Jessim, została przez niego zaciągnięta do lasu, pobita i niemal zgwałcona. Zdążyła mu na szczęście uciec, aby zgubić trop tej bestii, biegała w kółko po lesie (co tłumaczy jej barbarzyński wygląd) aż w końcu znalazła się w bezpiecznych ramionach swojego stojącego po uda w bagnach Arthura.
W celi natomiast, Oleg Siergiejow, który pilnował niedoszłego gwałciciela usłyszał znacznie inną wersję: po piorunująco wygranym meczu z przyszłą panią pediatrą Vanessą, Jessi pozbierał piłki, zamknął kort i odniósł opiekunom (Olegowi) klucz do kortu, po czym udał sie na wietrzenie pach do pokoju. Oleg znał obie, niepasujące do siebie wersje i nagle zdał sobie sprawę, że coś tu śmierdzi.
Po jakieś godzinie w salonie zorganizowano sąd. Mini jako sędzia siedziała przy stole pośrodku sali, po jej prawej stronie siedział oskarżony z obrońcą (Olegiem) a na przeciwko ich pokrzywdzona z oskarżającą (Klementyna). Dookoła zgromadzili się widzowie, jedni byli zwolennikami Vanessy, inni wierzyli w niewinność Jessiego, a jeszcze inni wzięli ze sobą popcorn i okulary 3D.
Wśród zwolenników Jessiego znalazła się między innymi Alyson, która w ciągu całej rozprawy patrzyła się na Jessiego jak na obraz, co chwila wzdychając i stękając. Po stronie Vanessy była jej przyjaciółka Lola, ci jakiś czas szczerząc ostre zęby i sprawiając wrażenie, jakby chciała kogoś ugryść, natomiast Set, będący w trudnej sytuacji (z jednej strony jego najlepszy przyjaciel i była dziewczyna, z drugiej strony jego dziewczyna) nie zajął żanego stanowiska i usiadł mniej więcej na środku (zwracając się jednak nieco bardziej w stronę banana).
W trakcie rozprawy adwokaci o mało nie podskoczyli sobie do gardeł rzucając argumentami na prawo i lewo. Obrońca Jessiego, Oleg, specjalista do spraw prawnych, przeprowadził wcześniej małe śledztwo z Olafem Pickerem (młodym policjantem), które zapewniło mocne dowody na niewinność Jessiego (między innymi to, że w lesie nie było śladów walki, ale za to były koźlaki i prawdziwki). Natomiast oskarżycielka Jessiego, trzymająca (adama) sztabę z Vanessą wykrzykiwała abstrakcyjne dowody świadczące, że jednak do incydentu doszło, popierając swoje twierdzenia wyglądem Vanessy i jej niepokojącym stanem psychicznym.
Ostatecznie, sędzia Mini Dokot, nieco zawiedziona, że ta zażarta sprzeczka musi dobiec końca, postanowiła, że Jessie jest niewinny, a Vanessa chora psychicznie, w związku z czym żadne z nich nie dostało kary, Jessie wyszedł na wolność i dostał zakaz zbliżania się do pedobeara (Vanessy). Do (w pewnym sensie) zwycięstwa obrońcy Jessiego przyczyniła się głównie groźba skorzystania z wariografu, a także filmik z monitoringu, przemawiający pośrednio za niewinnościa Jessiego. Kwestia siniaków Vanessy pozostała nierozwiązana, krążą jednak domysły, że w lesie miała potyczkę z kamieniem.
O całej sprawie był głośno w obozie przez jakieś pół godziny, potem większość osób o wszystkim zapomniała. Jedynym namacalnym skutkiem całego zajścia był break-up Seta i Loli, który stwierdził, że "już drugi raz nie zostawię kumpla dla dziewczyny", co spotkało się z warczeniem i płaczem Loli.
Oleg Siergiejow zyskał miano wspaniałego adwokata, większość obozowiczów zapamiętała to nazwisko na wypadek, gdyby to oni znaleźli się w podobnej sytuacji co Jessi i potrzebowaliby pomocy prawnej, Klementynka pokazała swój talent w opisie działa sztuki jakim było poturbowane przez kamień ciało Vanessy i dostrzeganiu w nim ukrytych symboli, mających uniwersalne znaczenie w ludzkim życiu. Mini Dokot-Pikerowska stała się konkurencją dla Anny Marii-Wesołowskiej, a obozowicze nie mogą doczekać się kolejnego takiego seansu.
Na koniec, wszyscy żyli długo i szczęśliwie....
17 komentarzy:
To jest jakiś skandal! Niech ja tylko zobaczę tego zwyrodnialca w pobliżu mojej córki! Niech się liczy, że po powrocie czeka go sprawa w sądzie, jak i opiekunów, którzy nie dopilnowali bezpieczeństwa.
Dobrze tak wiedźmie, co nie Tom?
Nie jestem zorientowany w sprawie, ale widząc 'adwokatów', mogę wywnioskować, że panna Vanessa nie miała szansy wygrać tej prowizorycznej rozprawy. To również bardzo zatrważające, że w obozie obowiązuje inne prawo. Popiera Lorda Forester i proponuję rozwiązać sprawę w prawdziwym sądzie, z prawdziwym sędzią i prawnikami.
Banausia syn zgwałcił tę pannę? Szczerze wątpię. Znam się z jego ojcem od dawna i go też nie raz widziałem i nie wygląda mi na gwałciciela. Nie ma sensu zajmować tym prawdziwy Sąd.
@Bambusek Mil - Nie wygląda? Co w związku z tym? Pana osobiste opinie nie świadczą o tym, czy to zrobił, czy nie. Gwałciciele są często niepozorni. Jak na przykład Dmitrij Siergiejov, który zgwałcił moją Vanessę, ale uniknął kary, bo ci Siergiejovie wszędzie mają wtyki i znając rosyjskie zwyczaje przekupili śledczych.
@Prof. Filipo Belde - To faktycznie niepokojące. Liczę również na poparcie ze strony rodziców, gdy będę wnosił pozew przeciwko opiekunom.
To chyba jakieś żarty. Mój Dmitrij nigdy nie zgwałcił pana córki! Jak może pan coś takiego pisać!
@Ludmiła S. - Niech się Pani nie rzuca. Moja córka nigdy nie kłamie i ja jej wierzę, jak wiele poważnych osób.
Popieram Lorda Forester. Takie sprawy muszą być brane na poważnie. Coraz częściej słyszy się o gwałtach. Jak można tak potraktować taką delikatną pannę...
Bardzo cenię pannę Mini, ale tym razem nie pozostaje mi nic innego, jak stanąć po stronie oskarżycieli. To straszne, co ten potwór zrobił tej panience. Panna Mini i pozostali opiekunowie zawiedli mnie i wiele innych osób. To smutne.
Proponuję, aby komendant Coner zadbał o zabezpieczenie dowodów. Wiem, że na terenie obozu są trzy osoby z uprawnieniami śledczymi. Jednak musimy zdać się na ich bezstronność w zbieraniu dowodów.
Na obozie grasuje gwałciciel? Moja córka tam jest. W ogóle, co to za Platnano? Ktoś zna jego rodziców?
@7 - Chyba każdy zna jego ojca, niejakiego Bananusia. Cóż się dziwić. Jaki ojciec, taki syn. Niemożliwe, aby przestępca wychował prawego człowieka. Biedna Vanessa. Dobrze, że mój Arthur przy niej jest.
Trzeba ostrzec pana Loskę. Vanessa mówiła mi, że jego córka jest z nim w jednym pokoju.
Byłam obrońcą Vanessy, starałam się zrobić, co mogłam, niestety, Ołech lepiej znał się na rzeczy i zaczął mnie potem szantażować... Przykro mi, ale to nie wina opiekunów! Przynajmniej nie wszystkich! Ja, Czynusia i Ian jesteśmy niewinni!
Oh mon Dieu! Mój charmant córeczka tam jest!Ona jest doux, ona jest delikatna, bezbroni! Wysłałam mój córeczka w ogromne dangereux! Oh, mon cœur! Fleur, mój kwiecie!Soyez prudent!Zabierzemy Cię stąd!
Czy was do reszty pogrzało? Odtitolcie się od mojego syna, on muchy by nie skrzywdził, kawa mać, wychowywała ich matka, ja się znimi raz na 2 tygodnie widywałem, zresztą to nic nie ma znaczenia! Jesteście popaprani, odwalcie się od niego, bo pożałujecie!
Przyjeżdżamy po nasze córki. To jest śmiechu warte, że dorośli, poważni opiekunowie bawią się w sąd i zamykają winnch czy nie winnych w klatkach. To jest nienormalne.
Prześlij komentarz