Drodzy Państwo, szanowni czytelnicy GAZETY, pragnę Wam przedstawić największego krętecza Bywater - Ali Nimbada! Ten młodzieniec o śmiesznym nazwisku zapragnął przeżyć swoje 5 minut sławy i siłą zmusił mnie, abym przeprowadził z nim wywiad. Uległem, ponieważ pomyślałem, że zrobię coś dobrego dla czytelników i zapewnię im wywiad z zupełnie nową osobą. Niestety, ta osoba bardzo nieszlachetnie kłamała na każde moje pytanie, śmiała mi się w oczy i zmyślała straszne głupoty, aby tylko zwrócić na siebię uwagę. A oto i wywiad z Ali Nimbadą, który wkręcał mi opowiastki o swoim pochodzeniu:
GAZETA: Dzień dobry.
NIMBADA: Hm... Dzień dobry?
G: Nazywam się Ad Hade.
N: A. Dobrze. Najs cu micz ju.
G: Skąd pochodzisz?
N: (Zastanawia się) Z Kirgistanu (zerka na spis państw Azji, zaczyna się cieszyć)A dokładniej ze stolicy, z Biszkeku.
G: Jak Pan spędził tam swoje dzieciństwo?
N: Wie pan, ja z tamtąd pochodzę, ale wychowałem się... (ponownie patrzy w spis) w Gruzji (wybucha śmiechem).
G: (W trakcie wywiadu redaktor miał katar i poprosił Nimbadę o husteczkę do nosa)
N: Oczywiście (rzuca redaktorowi husteczkę z pod nogi). Mam nadzieje, że krucha, bo ma być krucha. Cieeeść!
G: Dziękuję. W takim razie, jak spędził pan swoje dzieciństwo w Gruzji?
N: Yhm... Wie pan, na początku jak.... normalnie. Póki się wojna nie zaczęła...
G: A co pańska rodzina robiła w trakcie wojny?
N: Uciekliśmy. Nasze miasto zostało zbombardowane, kompletnie zniszczone. Nawet nie pamiętam jego nazwy, takie trudne rzeczy same wylatują z pamięci.
G: Dokąd uciekliście?
N: Do Mongolii. Ale tam byliśmy tylko miesiąc. Niestety, siedziałem, ciągałem jak coś (?!), i dlatego tak krótko byliśmy.
G: A co stałosię potem?
N: Podróżowaliśmy w siódemkę autostopem i trafiliśmy do europejskiej części Rosji. Kurcze, ciągutka. Ale chrzanić to, wojna w Gruzji się skończyła, ale my tam nie wróciliśmy, bo zapomnieliśmy jak nazywało się nasze miasto. Zamieszkaliśmy w Finlandii. Kiepski klimat. Rok temu przeprowadziliśmy się na Madagaskar i odtąd mieszkamy w Bywater.
G: Jak się panu podoba w Bywater?
N: (tańczy z garnkiem) I jest tu najlepiej. Ciężko odejść od łyżki, ale ludzie są bardzo przyjaźni i pomogli mi wylać to (?!) na blachę.
G: Czym się pan zajmuje?
N: Mieszkam. Yhm... No żyję. Nie mam pracy, nie uczę się. Zbijam bąki po prostu.
ALEX MIL: Ali, wyglądasz z tym garnkiem jak jakaś tancerka.
G: Więc jesteś leniem?
N: Hm... Daruj sobie, Alex, te uwagi.
G: Nie odpowiedział mi pan na pytanie...
N: Raczej tak, nic innego w życiu nie zrobiłem...
G: A więc, dziękuję za wywiad, do widzenia.
N: ....
Kim jest ten człowiek? Czy to dla kolegów się popisywał i robił bekę na wywiadzie, oszukując najbardziej cenionego obywatela w mieście, jakim jest Redaktor Naczelny Gazety? Nie mam pojęcia.
4 komentarze:
Panie Redaktorze! Dlaczego Pan tak napisał? Dużo Pan nawymyślał. Nie wiem, czemu Pan tak zrobił.
A.N.
Drogi panie Nimbado! Napisałem tak, jak pan mówił oraz uwzględniłem ruchy i rzeczy, jakie pran w trakcie wywyadu robił. Nie zamierzam niczego ukrywać przed Wiernymi Czytelnikami Gazety. Takie są skutki sławy.
Pozdrawiam
ADHD
Skłamał Pan pisząc, że zmusiłem Pana do tego wywiadu. Kiedy Pan przyszedł nie wiedziałem kim Pan jest. Dopiero później Pan się przedstawił i zarządał abym udzielił odpowiedzi na pytania.
A.N.
Skłamał Pan pisząc, że zmusiłem Pana do tego wywiadu. Kiedy Pan przyszedł nie wiedziałem kim Pan jest. Dopiero później Pan się przedstawił i zarządał abym udzielił odpowiedzi na pytania.
A.N.
Prześlij komentarz