Lou White, brat słynnego i lubianego Patricka White, dziedzica białych, jest zazdrosny o swojego brata. W wywiadzie jednak stara się temu zaprzeczyć...
GAZETA: Dzień dobry.
LOU WHITE: Dzień dobry. W domu. A gdzie miałem być?
G: Podobno jest pan ostatnio w depresji.
L: Ym. Nie jestem wcale w depresji. Po prostu mam TE dni, co miesiąc się zdarza, raz jest gorzej a raz lepiej. Bez przesady, nie mam zamiaru się z tego powodu ciąć ani płakać...
G: Podobno jest pan smutny, bo nie jest pan dziedzicem...
L: Prawdę mówiąc, nie chciałbym być. Co prawda fajnie byłoby założyć jakąś drugoplanową ligę, ale na dziedzica to ja się nie nadaję.
G: A z kim chciałby pan założyć tą ligę?
L: Nie wiem. Mówię, że bym mógł, a nie że chcę. No mówię że nie wiem! (patrzy się groźnie na redaktora i czyta poprzedni numer GAZETY).
G: Denerwuje pana wybór Patricka Elizabeth na dziedziczkę?
L: A ja mam pytanie: co ma oznaczać 'a więc'?
G: Słucham? Zadałem panu pytanie, czy denerwuje...
L: (agresywnie przerwya) Słyszałem! Tak, nie podoba mi się jego wybór. Patrick to robi po części, aby pokazać wszystkim jaką to on już ma władzę, że może mieć każdą dziewczynę...
G: A jak się pan o tym dowiedział?
L: Dzisiaj jest normalnie zimno (przykrywa się kocykiem)... W ogóle, skąd pan o tym wie? To jest tajemnica. Dowiedziałem się o tym na tajemniczym obiedzie. U nas w domu. W jadalni (podkreślił, że działo się to w jadalni, jakby nikt nie wiedział, gdzie je się obiady).
G: Podobno gdy Patrick to ogłosił, pan wyszedł z pokoju zapłakany...
L: Fakt, że wyszedłem, ale nie płakałem. Umiem trzymać emocje na wodzy. Po prostu bolał mnie brzuch.
G: To przez tą miesiączkę?
L: A nie może chłopaka raz w miesiącu boleć brzuch?
G: Czy pan kochał Elizabeth?
L: (toczy wewnętzrną walkę z samym sobą, ostatecznie zasypia. Po chwili budzi się i żąda:) Następne pytanie.
G: Kogo ma pan teraz na oku?
L: Raczej nikogo na razie. Nie rozumiem, to jest skromność, a nie brak pożądania.
G: Podobno uważa pan, ze pana kolego, Set Zoey, pana wykorzystuje.
L: Nie wiem pod jakim kątem (alfa, beta, gamma, delta...) miałby mnie wykorzystywać. Przecież nie jestem ani sławny, ani lubiany...
G: Jest pan zazdrosny o Seta?
L: Nie jestem. Mamy własne życia. jest moim jedynym kolegą... Słucham? Tak, tylko kolegą (mówiąc to ćwiczy swoje zwiotczałe mięśnie). Każdy mnie denerwuje czasami.
G: A co pan robi w Klubie Młodzieżowym?
L: Gdzieś tzreba się rozerwać, a nóż znajdę dziewczynę. Niech pan nic nie dopisuje. Albo niech pan napisze tak: Tam jest garstka moich znajomych, moje rodzeństwo... po prostu tam czuję się dobrze.
G: Dziękuję za wywiad.
L: (patrzy się na reportera jak na głupka, wzdycha). Y, proszę (z wyraźnym wymuszeniem. Wraca do czytania Gazety).
sobota, 20 kwietnia 2013
Alex-syrena
Alex zaczął kumplować się z Setem i Lou. GAZETA chciała wyciągnąć od niego informacje, skąd taka przyjaźń, ale Alex nie chciał się zbytnio wypowiadać.
Co dziwne, zabrał na wywiad do restauracji swoją pościel i w momentach, gdy reporter zadawał trudne pytania, chował się tam, nurkując i udająć syrenę.
GAZETA: Dzień dobry.
ALEX MIL: O boże, nie chce mi się udzielać wywiadu, dajcie wy mi święty spokój (robi nogi na kształt rybiego ogona i nurkuje w pościeli. Nie oddycha)
G: Dlaczego pan się kumpluje z Setem i Lou?
A: (wynurza głowę) Nie kumam się z Lou, to sztywniak. A z Setem dla beki, fajnie się z nim czasem odwala. (wraca pod pościel)
G: Szuka pan sobie jakiejś dziewczyny?
A: Nie.
G: Podobno pana pseudo do Pedobear.
A: Do widzenia. (wychodzi, zostawiając pościel)
Cóż... Alex widocznie czuje się nie za dobrze...
Co dziwne, zabrał na wywiad do restauracji swoją pościel i w momentach, gdy reporter zadawał trudne pytania, chował się tam, nurkując i udająć syrenę.
GAZETA: Dzień dobry.
ALEX MIL: O boże, nie chce mi się udzielać wywiadu, dajcie wy mi święty spokój (robi nogi na kształt rybiego ogona i nurkuje w pościeli. Nie oddycha)
G: Dlaczego pan się kumpluje z Setem i Lou?
A: (wynurza głowę) Nie kumam się z Lou, to sztywniak. A z Setem dla beki, fajnie się z nim czasem odwala. (wraca pod pościel)
G: Szuka pan sobie jakiejś dziewczyny?
A: Nie.
G: Podobno pana pseudo do Pedobear.
A: Do widzenia. (wychodzi, zostawiając pościel)
Cóż... Alex widocznie czuje się nie za dobrze...
Tenisista
Set Zoey - niegdyś sztywny tenisista, pośmiewisko ze względu na swoje imię i nazwisko, koleś, który był uważany za Don Juana, Kasanowę, teraz pokazuje swoje drugie oblicze. Czy lepsze?
Długi wywiad z Setem. Co się okazało? Że Set nie lubi ostrych dziewczyn, nieźle pojechał po swojej byłej, kocha Lou jak brata i... sami przeczytajcie.
GAZETA: Dzień dobry.
SET ZOEY: Hej.
G: Proszę mi powiedzieć, jak pani się nazywa.
S: Słucham? Jestem Set Zoey. I pan, nie pani.
G: Dlaczego pan nagl stał się ważny?
S: Nie wiem co mam rozumieć przez to pytanie. Ja dla siebie zawsze byłem ważny. Może chodzi panu o to, że stałem się sławny? Myślę, że to dzięki moim wynikom w tenisie, stałem się jedym z najleszych...
G: Nie chwal się. Chodzi o to, że jest o tobie głośno, ze względu na skandale.
S: Jakie skandale? Ja jestem skromny chłopak, stroniący od skandali.
G: Romanse?
S: Romanse? Chodzi panu o ten związek z Wandą?
G: Oczekuje na więcej szczegółów.
S: Eh... Fakt, to może być uznawane za skandal, ja taki stary, ona taka młoda. Ale przyznam: byłem z nią, bo mi się podobała. Teraz jednak doszedłem do wniosku, że była za chuda. Nie lubię takich chudzielców. Do tej pory mam siniaki po przytulaniu z nią.
G: A zaszło między wami coś więcej niż przytulanie?
S: No, całowaliśmy się (wybucha tubalnym śmiechem, dumny ze swojej 'riposty'). Nie żartuje (wciąż się trzęsie ze śmiechu). Znaczy całowaliśmy się, czasami całkiem tak na serio. W sumie ten związek tylko czasami był na serio.
G: Czy zaszło między wami coś więcej niż tylko całowanie?
S: Do czego pan drąży? Chce pan usłyszeć, czy wylądowałem z nią w łóżku? Owszem, ale spaliśmy. U niej w domu, miałem takiego stracha, że omal się nie zlałem. Żartuję, nie pisz tego, bo będą ploty.
G: A więc Wanda jest wciąż dziewicą a pan prawiczkiem?
S: Nie wiem jak tam z nią, nie gadaliśmy na te tematy. Wanda to takie dziecko, sam pan przyzna. Może ona nawet nigdy nie widziała... Heh, no wie pan o czym myślę.
G: O pornosach?
S: To też, zresztą, kto tam. wie. Myślałem o tym czymś na żywo (chichra). Czymś co ja mam...
G: (przerywa) A jak pan wspomina związek z Wandą?
S: No, fajną była dziewczyną, bo była mi podporządkowana. Znaczy, nie to, że jakoś ją wykorzystywałem czy coś, ale lubię, jak dziewczyny mnie traktują jako swojego... No takiego kogoś, przy kim mogą czuć się bezpiecznie. Że to ja muszę o nie dbać i w ogóle.
G: Czyli nie lubisz 'silnych dziewczyn'?
S: No...
G: Margaret Thatcher nie była by dobrą partią dla pana.
S: Co pan pieprzy?!
G: Proszę się wyrażać.
S: Przepraszam, zaksoczyło mnie to. Ale fakt, wolę, jak dziewczyna jest dziewczyną, a nie chłopem w damskiej skórze. Ma być delikatna, czuła, opiekuńcza, ale za razem wymagająca mojej opieki.
G: Czyli Vanessa Forester Van?
S: Nie mówię o konkretnych przykładach. To taki mój jakby ideał.
G: A podobno pan lubi ostre laski, które lubią ostrą jazdę.
S: Ahaha, w życiu z taką laską nie byłem i nie przeżyłem ostrej jazdy, co kolwiek to znaczy.
G: Podobno był pan kiedyś z Elizą Loską.
S: Hm.. no mieliśmy jakieś tam spotkanie, gadaliśmy, poprzytulaliśmy się.. Właściwie to krążą plotki, że ze sobą byliśmy. Ale to nie prawda, Ona przyszła do mnie, do swojego dawnego kolego z dzieciństwa, żeby się wypłakać, bo jakiś chłopak co się jej podobał, pojawił się w Krypcie z inną. Bardzo to przeżyła, a ja ją pocieszałem. No i się przytulaliśmy publicznie, jakiś debil w cylindrze i z pomalowaną na zielono skórą podlazł i zrobił nam zdjęcia i na drugi dzień wszysycy ploty, że my niby ze sobą byliśmy.
G: Hm... A więc nic między wami nie zaszło?
S: Nie.
G: A co z Alyson Forester?
S: Nie wiem co. A co ma być? Może kiedyś ją bajerowałem dla beki, teraz też to w sumie robię, bo się niby we mnie buja, to chcę robić jej nadzieje.
G: A więc pan jest bez serca.
S: Nie, bez przesady. No może źle powiedziałem..Znaczy, nic do niej nie mam. Tylko, jak już mówiłem, nie lubię takich dziewczyn. Poza tym ona jest zbyt pewna siebie, myśli, że będzie miała wszystko co tylko zechce. W tym mnie.
G: Alyson już podobno ma chłopaka...
KIA SEVEN: KAJLA!! (płacze)
S: No coś słyszałem. Kryminalistę (śmieje się ironicznie). Chcesz chusteczkę?
K: Tak.
S: (szuka w kieszeni chusteczki)... Hm... Ma pan chusteczkę?
G: (szuka w kieszeni chusteczki. wyciąga całą paczkę, przygląda jej się, chowa z powrotem) Nie.
S: Przecież pan miał.
K: Już nie chcę, wysmarkałam się w obróz (pokazuje smarki na obrusie, który leżał na stole, przy którym rozmawialiśmy. Ochodzi).
S: U.... A mówią że ja to świnia...
G: Przesiądźmy się.
S: A kiedy koniec?
G: Jeszcze mam parę pytań.
(Reporter Gazety i Set przesiadają się do innego stolika).
S: To niech pan się pośpieszy, bo mam trening o 12.
G: Ma pan osiem minut, to bardzo dużo.
S: Niech pan nie przedłuża.
G: A więc, niech pan mi opowie o pana manierach.
S: Manierach? To znaczy jak się zachowuję przy stole i czy puszczam babcie w autobusie?
G: Podobno je pan jak świnia i jest zawsze brudny.
S: Raz się pobrudziłem...
G: ...dwa...
S: ... i od razu że jestem świnia. To były przypadki.
G: Wiele dziewczym uważa, że pan nie dba o siebie, nie m pralki... I czego byliśmy świadkami, nie nosi pan chusteczek.
S: Bo zostawiłem w drugiej kurtce.
G: Wrzucił pan kurtkę do prania z chusteczkami?
S: Nie wrzuciłem jej jeszcze do prania, czeka w koszu aż się nazbiera reszta.
G: Znając pana, pewnie to nie potrwa długo...
S: (zdenerwowany) Możemy podgadać o czymś innym?
G: A więc, kim jest dla pana Lou White.
S: Lou? Mój najlepszy przyjaciel. Nie pamiętam, jak długo się znamy, ale lubię go. Jest fajny. Można z nim pogadać, zna się na rzeczy. Moze czasami zachowuje się jak dziewczyna, płacze, obraża się... Ale ogólnie jest fajny. W sumie, to dziewczyny mu niszczą psychikę. Gdyby nie ja, to pewnie by się załamał.
G: Podobno pan się z niego nabija i jest z nim tylko dla szpanu.
S: Szpanu? (śmieje się). Bez komentarza. Lou jest moim przyjacielem, może czasami wygląda jakbym się z niego nabijał, ale ja tylko... no nie wiem. Nie chcę się z niego nabijać celowo, może to się dzieje przypadkiem, czy cos.... Ja go kocham jak brata, a wiadomo, że nawet bracia się czasami kłócą.
G: A Alex Mil?
S: Przybłędał się do nas kiedyś, i teraz szwędamy się we trójkę. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
G: Lou jest podobno o niego zazdrosny...
S: O jaaa.... Nie ma podstaw. Może i jest czasami beka z tym Alexem, ale to ogólnie taki samotnik. Lubi chodzić własnymi ścieżkami... (po namyśle) jak kot.
G: Dziękuję za wywiad.
S: Proszę. Dwunasta! Spóźniłem się! Dzięki... (strzela focha na redaktora).
G: Do widzenia.
S: Ale pan miły.....
Długi wywiad z Setem. Co się okazało? Że Set nie lubi ostrych dziewczyn, nieźle pojechał po swojej byłej, kocha Lou jak brata i... sami przeczytajcie.
GAZETA: Dzień dobry.
SET ZOEY: Hej.
G: Proszę mi powiedzieć, jak pani się nazywa.
S: Słucham? Jestem Set Zoey. I pan, nie pani.
G: Dlaczego pan nagl stał się ważny?
S: Nie wiem co mam rozumieć przez to pytanie. Ja dla siebie zawsze byłem ważny. Może chodzi panu o to, że stałem się sławny? Myślę, że to dzięki moim wynikom w tenisie, stałem się jedym z najleszych...
G: Nie chwal się. Chodzi o to, że jest o tobie głośno, ze względu na skandale.
S: Jakie skandale? Ja jestem skromny chłopak, stroniący od skandali.
G: Romanse?
S: Romanse? Chodzi panu o ten związek z Wandą?
G: Oczekuje na więcej szczegółów.
S: Eh... Fakt, to może być uznawane za skandal, ja taki stary, ona taka młoda. Ale przyznam: byłem z nią, bo mi się podobała. Teraz jednak doszedłem do wniosku, że była za chuda. Nie lubię takich chudzielców. Do tej pory mam siniaki po przytulaniu z nią.
G: A zaszło między wami coś więcej niż przytulanie?
S: No, całowaliśmy się (wybucha tubalnym śmiechem, dumny ze swojej 'riposty'). Nie żartuje (wciąż się trzęsie ze śmiechu). Znaczy całowaliśmy się, czasami całkiem tak na serio. W sumie ten związek tylko czasami był na serio.
G: Czy zaszło między wami coś więcej niż tylko całowanie?
S: Do czego pan drąży? Chce pan usłyszeć, czy wylądowałem z nią w łóżku? Owszem, ale spaliśmy. U niej w domu, miałem takiego stracha, że omal się nie zlałem. Żartuję, nie pisz tego, bo będą ploty.
G: A więc Wanda jest wciąż dziewicą a pan prawiczkiem?
S: Nie wiem jak tam z nią, nie gadaliśmy na te tematy. Wanda to takie dziecko, sam pan przyzna. Może ona nawet nigdy nie widziała... Heh, no wie pan o czym myślę.
G: O pornosach?
S: To też, zresztą, kto tam. wie. Myślałem o tym czymś na żywo (chichra). Czymś co ja mam...
G: (przerywa) A jak pan wspomina związek z Wandą?
S: No, fajną była dziewczyną, bo była mi podporządkowana. Znaczy, nie to, że jakoś ją wykorzystywałem czy coś, ale lubię, jak dziewczyny mnie traktują jako swojego... No takiego kogoś, przy kim mogą czuć się bezpiecznie. Że to ja muszę o nie dbać i w ogóle.
G: Czyli nie lubisz 'silnych dziewczyn'?
S: No...
G: Margaret Thatcher nie była by dobrą partią dla pana.
S: Co pan pieprzy?!
G: Proszę się wyrażać.
S: Przepraszam, zaksoczyło mnie to. Ale fakt, wolę, jak dziewczyna jest dziewczyną, a nie chłopem w damskiej skórze. Ma być delikatna, czuła, opiekuńcza, ale za razem wymagająca mojej opieki.
G: Czyli Vanessa Forester Van?
S: Nie mówię o konkretnych przykładach. To taki mój jakby ideał.
G: A podobno pan lubi ostre laski, które lubią ostrą jazdę.
S: Ahaha, w życiu z taką laską nie byłem i nie przeżyłem ostrej jazdy, co kolwiek to znaczy.
G: Podobno był pan kiedyś z Elizą Loską.
S: Hm.. no mieliśmy jakieś tam spotkanie, gadaliśmy, poprzytulaliśmy się.. Właściwie to krążą plotki, że ze sobą byliśmy. Ale to nie prawda, Ona przyszła do mnie, do swojego dawnego kolego z dzieciństwa, żeby się wypłakać, bo jakiś chłopak co się jej podobał, pojawił się w Krypcie z inną. Bardzo to przeżyła, a ja ją pocieszałem. No i się przytulaliśmy publicznie, jakiś debil w cylindrze i z pomalowaną na zielono skórą podlazł i zrobił nam zdjęcia i na drugi dzień wszysycy ploty, że my niby ze sobą byliśmy.
G: Hm... A więc nic między wami nie zaszło?
S: Nie.
G: A co z Alyson Forester?
S: Nie wiem co. A co ma być? Może kiedyś ją bajerowałem dla beki, teraz też to w sumie robię, bo się niby we mnie buja, to chcę robić jej nadzieje.
G: A więc pan jest bez serca.
S: Nie, bez przesady. No może źle powiedziałem..Znaczy, nic do niej nie mam. Tylko, jak już mówiłem, nie lubię takich dziewczyn. Poza tym ona jest zbyt pewna siebie, myśli, że będzie miała wszystko co tylko zechce. W tym mnie.
G: Alyson już podobno ma chłopaka...
KIA SEVEN: KAJLA!! (płacze)
S: No coś słyszałem. Kryminalistę (śmieje się ironicznie). Chcesz chusteczkę?
K: Tak.
S: (szuka w kieszeni chusteczki)... Hm... Ma pan chusteczkę?
G: (szuka w kieszeni chusteczki. wyciąga całą paczkę, przygląda jej się, chowa z powrotem) Nie.
S: Przecież pan miał.
K: Już nie chcę, wysmarkałam się w obróz (pokazuje smarki na obrusie, który leżał na stole, przy którym rozmawialiśmy. Ochodzi).
S: U.... A mówią że ja to świnia...
G: Przesiądźmy się.
S: A kiedy koniec?
G: Jeszcze mam parę pytań.
(Reporter Gazety i Set przesiadają się do innego stolika).
S: To niech pan się pośpieszy, bo mam trening o 12.
G: Ma pan osiem minut, to bardzo dużo.
S: Niech pan nie przedłuża.
G: A więc, niech pan mi opowie o pana manierach.
S: Manierach? To znaczy jak się zachowuję przy stole i czy puszczam babcie w autobusie?
G: Podobno je pan jak świnia i jest zawsze brudny.
S: Raz się pobrudziłem...
G: ...dwa...
S: ... i od razu że jestem świnia. To były przypadki.
G: Wiele dziewczym uważa, że pan nie dba o siebie, nie m pralki... I czego byliśmy świadkami, nie nosi pan chusteczek.
S: Bo zostawiłem w drugiej kurtce.
G: Wrzucił pan kurtkę do prania z chusteczkami?
S: Nie wrzuciłem jej jeszcze do prania, czeka w koszu aż się nazbiera reszta.
G: Znając pana, pewnie to nie potrwa długo...
S: (zdenerwowany) Możemy podgadać o czymś innym?
G: A więc, kim jest dla pana Lou White.
S: Lou? Mój najlepszy przyjaciel. Nie pamiętam, jak długo się znamy, ale lubię go. Jest fajny. Można z nim pogadać, zna się na rzeczy. Moze czasami zachowuje się jak dziewczyna, płacze, obraża się... Ale ogólnie jest fajny. W sumie, to dziewczyny mu niszczą psychikę. Gdyby nie ja, to pewnie by się załamał.
G: Podobno pan się z niego nabija i jest z nim tylko dla szpanu.
S: Szpanu? (śmieje się). Bez komentarza. Lou jest moim przyjacielem, może czasami wygląda jakbym się z niego nabijał, ale ja tylko... no nie wiem. Nie chcę się z niego nabijać celowo, może to się dzieje przypadkiem, czy cos.... Ja go kocham jak brata, a wiadomo, że nawet bracia się czasami kłócą.
G: A Alex Mil?
S: Przybłędał się do nas kiedyś, i teraz szwędamy się we trójkę. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
G: Lou jest podobno o niego zazdrosny...
S: O jaaa.... Nie ma podstaw. Może i jest czasami beka z tym Alexem, ale to ogólnie taki samotnik. Lubi chodzić własnymi ścieżkami... (po namyśle) jak kot.
G: Dziękuję za wywiad.
S: Proszę. Dwunasta! Spóźniłem się! Dzięki... (strzela focha na redaktora).
G: Do widzenia.
S: Ale pan miły.....
Klub młodzieżowy
Hektor Mil nie odpuści, jeśli nie zbierze całej młodzieży Bywater i nie będzie nimi rządził. To urodzony przywódca, najbardziej lubi robić ze swoich poddanych idiotów i zmuszać ich do rzeczy, które go podniecają. Co się jednak okazuje, Hektor nie jest taki zły, bo dla niektórych VIPów stosuje ulgi (czym naraża się innym). Co tym razem wymyślił?
Założył Klub Młodzieżowy. Klub jest w pełni zorganizowany, klubowicze mają swoją bazę za miastem, gdzie spotykają się na tajnych spotkaniach. Na tych spotkaniach bawią się w to, co im Hektor wymyśli, a są to zazwyczaj gry w stylu butelki, prawdy czy wyzwanie, czy sondy o to , kto jest najładniejszy. To takie niegroźne zabawy, czasami jednak dochodzi do takich: randki w ciemno, zamykanie wylosowanych par w pokoju, gdzie jest łóżko, całowanie bez ubrań, macanie, a wreszcie obiad. Skąd takie pomysły? Hektor tak to tłumaczy: "My teraz jesteśmy za grzeczni. Musimy się jakoś rozerwać. Teraz każdy ma chłopaka/dziewczynę i jest mu wierny. I tak jest nudno!". Hektor chyba zapomniał, że sam nalezy do tych grzeczniejszych, co są wierni swojej drugiej półówce.
Co się jednak okazuje? Klubowicze zgadzają się na większość pomysłów Hektora, i całkiem aktywnie biorą w nich udział. A co jest jeszcze dziwniejsze: gdy jakaś dziewczyna musi pocałować chłopaka (tylko nie swojego), to ona to robi, a jej chłopak praktycznie na to nie reaguje! Chyba Hektor powoli osiąga swój sukces, jakim jest demoralizacja młodych bywaterczyków.
Założył Klub Młodzieżowy. Klub jest w pełni zorganizowany, klubowicze mają swoją bazę za miastem, gdzie spotykają się na tajnych spotkaniach. Na tych spotkaniach bawią się w to, co im Hektor wymyśli, a są to zazwyczaj gry w stylu butelki, prawdy czy wyzwanie, czy sondy o to , kto jest najładniejszy. To takie niegroźne zabawy, czasami jednak dochodzi do takich: randki w ciemno, zamykanie wylosowanych par w pokoju, gdzie jest łóżko, całowanie bez ubrań, macanie, a wreszcie obiad. Skąd takie pomysły? Hektor tak to tłumaczy: "My teraz jesteśmy za grzeczni. Musimy się jakoś rozerwać. Teraz każdy ma chłopaka/dziewczynę i jest mu wierny. I tak jest nudno!". Hektor chyba zapomniał, że sam nalezy do tych grzeczniejszych, co są wierni swojej drugiej półówce.
Co się jednak okazuje? Klubowicze zgadzają się na większość pomysłów Hektora, i całkiem aktywnie biorą w nich udział. A co jest jeszcze dziwniejsze: gdy jakaś dziewczyna musi pocałować chłopaka (tylko nie swojego), to ona to robi, a jej chłopak praktycznie na to nie reaguje! Chyba Hektor powoli osiąga swój sukces, jakim jest demoralizacja młodych bywaterczyków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)